sobota , 18 marzec 2023
Fanów
Użytkowników
Subskrybentów
Jeden z najbardziej oczekiwanych debiutanckich albumów 2020 roku. Szkocki producent Will Atkinson znany z epickich upliftingów jak np. “Eternally” oraz soczystych techów w stylu “The Game Changer” przygotował siedemnaście utworów nie tylko w nurcie trance. Okładka albumu dodatkowo uderza w patriotyczne tony i nadaje silne skojarzenie z filmem „Braveheart”, który gloryfikuje Szkocką dumę i odwagę.
Tracklist:
01. Perplexer – Acid Folk (Will Atkinson Last King Of Scotland Remix)
02. Cigarettes & Kerosene (with Cari Golden)
03. If I Spoke Your Language (with Gary Go)
04. Last Night In Ibiza
05. Drowning In Dunes Of Time
06. Beans
07. Awakening (with Paul van Dyk) (Will Atkinson Album Mix)
08. Burning Out (with Harry Roke)
09. Telescope Interlude
10. Telescope
11. Rush
12. Kismet Energy
13. Happy Hours (DC Breaks Remix)
14. Long Way Home (with JES)
15. Pipe Dreams
16. Unspoken Words (with Rory O’B featuring Rhianna McMahon)
17. In Solace
„Acid Folk” – docieram do oryginału Perplexer z roku 1994 i zestawiam z wersją Willa. Główny, typowo szkocki instrumentalny motyw zachowany choć wchodzi zdecydowanie na wolniejszych obrotach od oryginału. W rozwinięciu nabiera tempa i pokazuje, że na przestrzeni dwudziestu sześciu lat muzyka ewoluuje, ale nie zatraca narodowościowego sznytu.
„Cigarettes & Kerosene” – track utrzymany w dobrym tempie. Zaproponowane w rozwinięciu dźwięki wykręcone jakby pod inspirację wokalem, który jest dla mnie pozytywną niespodzianką. Cari Golden zaśpiewała charakternie z feelingiem. Takich techowych smaczków brakuje w świecie muzyki trance.
„If I Spoke Your Language” – zdecydowanie spokojniejsze intro niż w dwóch pierwszych propozycjach w rozwinięciu zmienia się w mocniejszą barwę. Za wokal odpowiedzialny jest Brytyjczyk Gary Baker i wcale najgorzej to nie wyszło. Tym numerem Atkinson rozpoczął swój Guest Mix w ASOT 988.
„Last Night In Ibiza” – numer znany mi przed odsłuchem albumu. Pojawił się w sieci wraz z wideo pod koniec września i jeśli poczytywać go za tęsknotę za Białą Wyspą to chyba Will średnio tęskni. Jakoś bez zachwytu choć w tle dzieje się sporo.
„Drowning In The Dunes Of Time” – tajemniczo, bez pośpiechu sączące się nagranie. Dla mnie długie intro, wariacja po dźwiękach. Niby nic, a czuć w tym kawałku odrobinę dzikiej duszy Szkota.
„Beans” – powrót do mocniejszej lini melodycznej jak najbardziej na plus. Na evencie parę fraz z tego numeru mogło by doskonale nakręcić publikę. Niestety jest to na dzień dzisiejszy teoria nie do sprawdzenia.
„Awakening” – przy takim collabie należy spodziewać się czegoś ekstra i wyszedł kawałek ponadprzeciętny. Ze smakiem pomieszana delikatność z napędzającą melodią. Czuć które partie należą do Niemca, a które do Szkota i absolutnie nie jest to zarzuć, a chęć zwrócenia uwagi na to jak dwa wyraziste producencko postacie podjęły współpracę.
„Burning Out” – zupełnie świeży dla mnie wokal, ale nie przyjęty tak dobrze jak Gary Baker. Melodia interesującą, sporo się w niej dzieje; jak by nad nią popracować i pozbyć się wokalu to wersja dub zrobiła by korzystniejsze wrażenie.
„Telescope Interlude” – raptem nieco ponad półtorej minuty intro przed „Telescope”, które traktuje w kategorii uzupełnienia całości albumu.
„Telescope” – doszliśmy do prawdziwej perły tej płyty. Numer znamy praktycznie od początku 2020 roku, a dalej ciężko by się on znudził. To co się dzieje w breakdownie to prawdziwa kwintesencja muzyki trance, a jeśli dodać do tego fakt, iż wokal dodaje ekspresji nagraniu to mamy mocną propozycję do top 10 numerów trance w roku 2020.
„Rush” – bardzo dobry uplifting, który ma wszystko co potrzebne do pozytywnego odbioru takiej odmiany trance. Rozpędził by na evencie nie jednego amatora muzyki klubowej.
„Kismet Energy” – bit w starym stylu z dźwiękami odgrzebanymi z odchłani historii. Młodzi odbiorcy mogą nie do końca z rozumieć, a ja w tym widzę nawiązanie ostatniego króla Szkocji do dziedzictwa muzyki, jak w przypadku „Acid Folk”.
„Happy Hours” – numer zaczyna się tak słodko, że aż jestem zdziwiony. Na szczęście w rozwinięciu jest zdecydowanie ciekawiej. Will za sprawą DC Breaks zbacza w stronę drum n bass co dodaje kolorytu albumowi, a jednak dla mnie zupełnie nie spodziewana kolaboracja.
„Long Way Home” – collab z Jes Brieden zawsze wzbudza zainteresowanie przed pierwszym odsłuchem. Nie spodziewałem się jednak, że po „Happy Hours” mogę zostać zaskoczony jeszcze bardziej, a jednak. Gdzieś na pograniczu downtempo z organic house, nastrojowo i bardzo przyjemnie.
„Pipe Dreams” – wracamy do szybszego BPM i tym razem po spokojnym intro wskakujemy na 134. Track dla mnie zupełnie przyzwoity, ale na tym albumie zdecydowanie odstający od reszty stawki.
„Unspoken Words” – rzut oka na osoby towarzyszące Willowi w tym nagraniu i stwierdzenie to nie dla mnie. Odsłuchuje, zwracam uwagę na piano i deszcz outro, ale nie do końca czuje to pogranicze R&B z Trapem. Oddaje jednak królowi to co królewskie, czyli odwagę, którą Atkinson pokazuje bezsprzecznie umieszczając taką kompozycję na tym krążku.
„In Solace” – na zakończenie oczekiwałem czegoś nastrojowego i patetycznego na modłę wspomnianego już „Braveheart”. 93 BPM nie pozwalają się rozkręcić, ale i tak ten epilog oddaje klimat całego wydawnictwa.
Will Atkinson i jego album ” Last King Of Scotland” to opowieść która nie może znudzić. Jeśli w muzyce chodzi o to by wyrażać siebie w oparciu o narodową dumę to można uznać, iż Will na miano tytułowego króla bez wątpienia zasługuje. Album praktycznie pozbawiony słabych kompozycji, a do tego nie przewidywalny i zróżnicowany. Pozycja obowiązkowa dla fanów trance w roku 2020.
28 marca 2020
19 stycznia 2019
17 listopada 2018
17 września 2018