środa , 15 marzec 2023
Fanów
Użytkowników
Subskrybentów
Dominic Peters oraz David Poole to duet pochodzący z Cape Town w RPA. Debiutowali w roku 2005 albumem „Caught In The Loop”. Ich piąty studyjny materiał zatytułowany „Late Night People” składa się z trzynastu różnorodnych utworów, łączących brzmienia funky, disco i dance z żywymi instrumentami, jak saksofon, gitara i pianino. Znajdziemy tu m.in. single „Deep Of The Night” i „If I Could Find”, nowe kompozycje z Soweto Kinch, Soraną czy DIMMI, a także cover hitu „Little Lies”, z repertuaru grupy Fletwood Mac.
Tracklista:
01. Late Night People (feat. Soweto Kinch)
02. Talk To Me
03. No One Has To Know
04. If I Could Find
05. Bad Luck And Trouble
06. Little Lies
07. Hold Your Kite (with Sorana)
08. Just Me Now (with DIMMI)
09. Rising Sun (with Pontifexx feat. Gustavo Bertoni)
10. These Two Oceans
11. Deep Of The Night (feat. Diamond Thug)
12. Absolute Power
13. Deep Of The Night (Submerged Mix) (feat. Diamond Thug)
„Late Night People” – tytułowa propozycja tego albumu i bardzo pozytywny klimat. Kolaboracja z Soweto Kinch – brytyjskim saksofonistą, raperem i kompozytorem to przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Czuć pozytywną wibrację przy której ciężko usiedzieć, a do tego ten saksofon.
„Talk To Me” – pierwsze frazy to charakterystyczny wokal i piano, a następnie nadciąga wiele połamanych dźwięków. Track przy którym ciężko poczuć nudę i podobnie jak przy „Late Night People” nie reagować na pozytywny feeling.
„No One Has To Know” – delikatny wokalowy początek na podbudowie skromnej linii melodycznej w rozwinięciu nabiera odrobinę mocy. Bardzo solidna propozycja, jednak nie tak dobra jak dwa wcześniejsze nagrania.
„If I Could Find” – kolejna bardzo dobra melodia z tym, że przy niej wokal nie wypada zbyt okazale. Propozycja która nie zaniża wartości krążka, lecz nie jest też punktem który przykuwa do niego uwagę.
„Bad Luck And Trouble” – od samego początku bardzo housowo i bujająco z nadającą klimat gitarą. W kilku frazach z bogatą paletą dźwięków towarzyszących jakby eksperymentalnie, ale moim zdaniem z głęboką analizą.
„Little Lies” – cover można zrobić subtelnie i ze smakiem, a to nagranie to właśnie doskonały na to dowód. Pochodząca z 1987 roku piosenka Fletwood Mac nabrała zupełnie innego sznytu w którym nowoczesność elektroniki miesza się z balladową nostalgią z lat 80-tych.
„Hold Your Kite” – propozycja w której wokal Sorany natychmiast skradł moje serce. Świeży głos obudowany delikatnymi samplami prezentuje się doskonale. Z pewnością w dziale z subtelną elektroniką na rok 2017 jedno z czołowych miejsc.
„Just Me Now” – track z pozytywnym klimatem i mnóstwem emocji w którym Dimitri Peronno nie do końca trafia w moje gusta. Sama warstwa instrumentalna jest interesująca; tylko wokal jakby nie z tej bajki.
„Rising Sun” – collab nad którym warto pochylić się zdecydowanie dłużej. Czuć tutaj latino Gustavo Bertoniego, afrykańskie dźwięki GoldFish i świeżość Pontifexx’a. Propozycja moim zdaniem niedoceniana zupełnie nie wiedząc czemu, gdyż track jest bardzo dobry.
„These Two Oceans” – intro buduje atmosferę oczekiwania na paletę dźwięków którymi zacznie malować formacja. Wchodzący saksofon momentalnie nadaje emocji i jest podstawą do dalszych działań wokalowych i muzycznych. Nagranie trzymające w ciekawości słuchacza do samego końca zapewniające jednocześnie wiele przyjemnych muzycznie doznań.
„Deep Of The Night” – z pewnością jest najbardziej znana propozycja z tego krążka, która funkcjonuje na rynku muzycznym od zimy 2016 roku. Wokal to czysta przyjemność, a sfera instrumentalna również nie przysparza powodów do narzekań. Jedna z najsilniejszych kart w talii tego albumu.
„Absolute Power” – to track w którym nie czuję wielkiej mocy tak jak by sugerowało przesłanie tytułu. Celowy zabieg by oczekiwania rozmijały się ze stanem faktycznym nie jest w stanie obronić tej propozycji. Niby w miarę spójnie w stosunku do całości jednak bez ikry oraz zainteresowania nawet wybranymi frazami.
„Deep Of The Night” – wersja moim zdaniem nie wiele odbiegająca od poprzedniej, co prawda dłuższa jednak pytanie czy przydatna na tym albumie.
Podsumowując podróż którą odbyłem z GoldFish po housowych rytmach stwierdzam, iż warto było sięgnąć po ten album. Nie ukrywam, że stało się to trochę z przypadku, gdyż osobiście nie jestem wielkim fanem house dryfującego w edm, ale tutaj żałował bym gdyby taki materiał został przeze mnie przegapiony. Moim zdaniem ocena bardzo dobra z minusem.
Recenzja ukazała się w grudniowym 151 numerze DJ’s Magazine Polska.
28 listopada 2020
28 marca 2020
19 stycznia 2019
17 listopada 2018